środa, 7 stycznia 2009

Steal a live!!!!

Puk, puk! Tak to ja! Steal a live! Teraz wszystko od początku…
Mam świadomość że trochę milczałam w ostatnim czasie, za co z góry przepraszam i dziękuję moim przyjaciołom za mobilizację, aby skrobnąć kilka zdań. Liczę jednak na wyrozumiałość Waszą i wspomnę tylko że czas świąteczny okazał się bardzo pracowitym. Przygotowań nie brakowało, rąk do pracy na szczęście też! W chwili obecnej „łapię oddech” siedząc w łóżku, kurując się… Niestety – jak wiadomo – warunki klimatyczne nie są tu zbyt sprzyjające, szczególnie takim „zdechlakom” jak ja i każde drobne przeziębienie odbija się echem;( (choć z tego co mi wiadomo w moim kochanym Olsztynie goszczą nie mniej niższe temperatury!). Mam zatem chwilę, aby na spokojnie wrócić do minionych bardzo szybko dni i choć w kilku słowach nakreślić co niezwykłego działo się w naszym Amgalan w ten wyjątkowy czas Bożego Narodzenia…
W niedzielę przed Wigilią rozpoczęliśmy strojenie naszego domu. W jadalni stanęła duża choinka, charakterystyczna szopka w kształcie jurty. Dzieciaki udekorowały swoje pokoje i szkołę…
Środa była normalnym dniem, tyle że zamiast nauki dzieci i pracownicy mieli w szkole występy, tańce, hulanki a następnie mszę w katedrze. Ja zostałam przygotować Wigilię. Chciałam ukazać naszym podopiecznym choć trochę naszej tradycji. Wspólnie z Xenią przygotowałyśmy ponad 130 pierogów z kapustą i grzybami, barszcz czerwony. Mimo mego buntu wewnętrznego, trzeba było przygotować danie z uwzględnieniem macha(czyli mięsa) – ponieważ święto u Mongołów bez mięsa nie jest żadnym świętem! Biały obrus, kolorowe chusteczki, świąteczne stroiki na stole wywarły na dzieciach duże wrażenie. Mam nadzieję, że poczuły się w tym momencie kimś wyjątkowym, dla kogo specjalnie w ten wieczór przygotowana została inna niż zwykle kolacja. Po wspólnym wieczerzowaniu nadszedł czas na Mikołaja. Okazał się on bezwzględnym wobec tych, którzy nie chcieli zatańczyć, czy powiedzieć wiersza! Spontaniczne rozdawanie prezentów przerodziło się w dyskotekę, która prędko się nie zakończyła… Radości było co nie miara! Dzień zakończyliśmy kameralną Pasterką i śpiewem polskiej kolędy „Przybieżeli do Betlejem…" witając Nowonarodzonego w Amgalan!
Następnego dnia wieczerzę wigilijną spożywaliśmy w Don Bosco wspólnie z rodziną salezjańską. Tego wieczoru bawiliśmy się równie dobrze! Nie ważne ile kto miał lat – wszyscy uśmieliśmy się do łez podczas zabaw prowadzonych przez brata Antoniego i siostrę Beatris.
Dwudziestego siódmego grudnia gościliśmy w naszym domu najuboższych sąsiadów. Kolejny piękny, ubogacający w przemyślenia i doświadczenia dzień. Nasze dzieci spisały się na medal! Gościły tych ludzi w sposób niesamowity – przywitały, wskazali drogę do kuchni, zajęli się najmłodszymi przybyłymi pociechami, następnie odprowadziły pomagając zanieść starszym babciom prezenty, które otrzymali od naszej wspólnoty. Każdy był za coś odpowiedzialny. Program artystyczny, zabawy i gry, wspólny obiad i na koniec wręczenie podarunków przyniósł zmęczenie wszystkim. Widziałam jednak niesamowitą radość na twarzach naszych podopiecznych, nie tylko maluchów, ale też starszych. Wierzę, że czuli w tym momencie satysfakcję z tego, co mogli zrobić dla tych ludzi. Była to dla nich dobra lekcja dzielenia się z innymi tym, co mają, bo przecież nie trzeba mieć wiele, by móc podzielić się z drugim człowiekiem…
W poniedziałek ostatnia Wigilia – tym razem z naszymi pracownikami – i wzajemne życzenia, aby nie zabrakło wśród nas zrozumienia, miłości, abyśmy pamiętali dla kogo pracujemy…
Mam nadzieję, że poszczególne słowa, sytuacje, które zapadły w serca nas wszystkich podczas tych dni pozwolą jeszcze bardziej oddać się pracy, a także kształtować postawy, zachowania, które będą zbliżać do Boga i ludzi…
Tak więc po krótce wyglądały Święta w Amgalan… Wiem, że słowa nie wyrażą wszystkiego, ale choć w skrócie chciałam się z Wami podzielić swoimi przeżyciami. Na tym kończę dziś. Jest po północy – życzę więc pięknych snów!

3 komentarze:

dobrowolka pisze...

Kuruj sie! :) pamietam w modlitwie i sciskam salezjnsko!

iwi pisze...

dzięki Ewik!

Anonimowy pisze...

Steal a live ... wyglada prawie jak "steal a life" czyli ukradnij zycie. Chyba mialo byc still alive?