No to mamy ferie! Nasze najmłodsze pociechy przez dwa tygodnie mają wolne, ale oczywiście nie do końca od szkoły;) Nie ma tak łatwo! Wyniki z ostatniego semestru nie były zbyt porywające, więc zdecydowaliśmy o codziennej „odrabiance” (ku uciesze naszych pociech;)!). Do tego gratisowo dorzuciliśmy angielski, przed którym trzeba użyć mnóstwo energii, by przekonać delikwenta, iż w przyszłości może on u się przydać… Drodzy – nie myślcie, że torturujemy nasze dzieci nauką! Czym prędzej spieszę wyjaśnić, że tak nie jest;). Postanowiliśmy położyć większym nacisk na edukację, gdyż większość z naszych dzieci ma spore braki w nauce a to przez to, że przed przyjściem do naszej placówki w ogóle nie chodziła do szkoły. Bywa tak, że 14-latkowie uczą się pisać, czytać i liczyć… Smutne, jednak prawdziwe. Rodziców nie stać na zapewnienie wyżywienia dziecka, więc cóż tu się rozwijać na temat nauki… Z tego względu jesteśmy wdzięczni naszym opiekunom adopcyjnym za wsparcie materialne, dzięki któremu możemy opłacić naukę naszych podopiecznych, podręczniki, przybory szkolne, transport. Będąc tutaj i widząc jak niesamowicie wielki problem stanowi brak możliwości podjęcia nauki po pierwsze: doceniam to, że mogłam sama się wykształcić, a po drugie, że nasze dzieci mogą chodzić do szkoły! Pamiętam moment, gdy byliśmy na wywiadzie środowiskowym, podczas którego nasz dyrektor zapytał Batbajera (7-latka), kiedy chce iść do szkoły. Malec odparł „jutro”! Myślę, że mimo tego, iż czasem narzekają podczas odrabiania lekcji, lub też wolą pograć w piłkę, to w głębi serca są szczęśliwi, że mogą rano nałożyć swój plecak, wieczorem usiąść do swojej podpisanej imiennie ławki. Te rzeczy nie czynią ich anonimowymi, pozwalają utwierdzić w świadomości, że mają coś na własność.
Mimo, że mamy zaledwie 11 maluchów (7-15 lat), pracy przy nich (jeśli chodzi o naukę) nie brakuje. Każde dziecko chciałoby, by uwaga była poświęcona tylko i wyłącznie na nim. Poz
iom w nauce też jest zróżnicowany, więc nie ma szans na tłumaczenie wszystkim tego samego materiału. Część dzieci jest bardzo bystra, nie ma problemów ze zrozumieniem treści (czasem nieco leniwa), część jednak wymaga indywidualnych zajęć, poświęcenia większej ilości czasu. Dużo by można pisać na ten temat, gdyż jest on bardzo istotnym patrząc przez pryzmat przyszłości naszych dzieci. Uczymy ich sumienności, staramy się wpajać zapał do nauki. Wiedzą, że bez wykształcenia, zawodu będzie im trudno znaleźć pracę, że stanowią one „przepustkę”, by za kilka lat usamodzielnić się. Dla mnie osobiście stanowi to niesamowite doświadczenie – musiałam przyjechać do Mongolii, spotkać i pracować z dziećmi ulicy, by docenić wartość nauki.
Z nauką jest jak z wiosłowaniem pod prąd. Skoro tylko zaprzestaniesz pracy, zaraz spycha cię do tyłu. Benjamin Britten
Z prośbą o modlitwę za naszych mniejszych i większych uczniów
Iwona sister*
3 komentarze:
Iwka,
nie wiedziałam że jesteś w Mongolii!!!!
Pozdr.
Ula (a znamy sie z oazy w Białym Dunajcu z s. Anetą, z Baśką, Anetą, Martą, ks. Lechem :) )
a no jestem;)Pozdrawiam serdecznie!
Kiedy jest się dzieckiem, świat wydaje się tak ogromny, a ludzie tacy duzi ale problemy są wtedy małe i prostszy sposób ich rozwiązywania.
Dorośli zaś uważają, że świat staje się mniejszy, a problemy są coraz większe, bo brak im tej dziecięcej wyobraźni. Wielokrotnie dorośli powinni uczyć się od dzieci, szczególnie szczerości, takiej dziecięcej i dlatego z lubością prowadzimy dyskursy z małym człowiekiem, bo uczymy się przez całe życie, z wyjątkiem lat szkolnych. Radzisz sobie z maluchami, to się da wyczuć ze słów zapisanego tekstu. Mawiają, że nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy. Coś w tym jest na rzeczy. Autorka jest niezłą wychowawczynią, to dobry prognostyk dla tych dzieciaków.
A co lubią dzieci?
Słońce - gdy świeci,
deszcz - kiedy pada,
wiatr - kiedy gada,
mróz - kiedy szczypie,
śnieg - kiedy sypie...
Każdą pogodę
z upałem , chłodem,
o każdej porze...
Byle na dworze!
Z serdecznym pozdrowieniem
MCkwadrat
Prześlij komentarz